III Strzał



Artpolis, czyli miasto i sztuka

TEKST: Zuzanna Sokołowska

Nie ma bowiem innego problemu estetycznego niż problem włączenia sztuki w codzienne życie. Im bardziej nasze codzienne życie wydaje się zestandaryzowane, stereotypowe, podporządkowane przyspieszonej reprodukcji przedmiotów konsumpcji, tym bardziej sztuka powinna się z nim związać. Każda sztuka posiada własne techniki nakładających się powtórzeń, których krytyczna i rewolucyjna moc może osiągnąć punkt najwyższy, aby poprowadzić nas od płaskich powtórzeń przyzwyczajenia do głębokich powtórzeń pamięci, a następnie do ostatecznych powtórzeń śmierci, w których rozgrywa się nasza wolność

Gilles Deleuze, Różnica i powtórzenie

Ewa Rewers w swojej książce „Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta” opisuje trzy strategie przebywania i doświadczania miejskiej przestrzeni. Pierwszą z nich jest perspektywa pielgrzyma stojącego u bram miasta. „Poznawać miasto, stojąc na jego progu, to zadawać pytania: czym jest miasto? Co to znaczy mieszkać w mieście? Jak odpowiada ono swojemu imieniu? Co wiąże miasto z językiem? (…)Perspektywa pielgrzyma jest najbardziej charakterystyczna dla tych obserwatorów spektakli miejskich, którzy przed wkroczeniem do miasta muszą upewnić się o tym, czy na pewno znaleźli się we właściwym miejscu, czy poszukiwania doprowadziły ich do celu, który w innej postaci znali już od dawna”- pisze Rewers1. Drugim sposobem eksploracji miasta, jest opisana przez Michela de Certeu strategia pieszego, spacerowicza. Piesi przemierzający ulice miasta, nadają mu indywidualny rytm za pomocą ruchu ciał. „Robią użytek z przestrzeni, które nie mogą z ich perspektywy być postrzegane; ich wiedza o tych przestrzeniach jest tak ślepa, jak wiedza kochanków trzymających się w ramionach2 – twierdzi de Certeu, który podkreśla, że piesi stają się bohaterami spektaklu, którego przebieg i sens nigdy nie zostanie im w pełni ujawniony. Trzecim sposobem przeżywania otaczającej, miejskiej przestrzeni jest przyglądanie się miastu z okna. Chyba nie można wyobrazić sobie lepszego sposobu zbadania bogactwa miejskiego życia. Choć trzeba przyznać, że jest to sposób skrajnie dystansujący. Ernst T.A. Hoffman w swoim opowiadaniu „Narożne okno” kreuje bohatera odsuniętego od świata, spoglądającego na niego ze swojej okiennej perspektywy. Jednakże, jak zauważa Rewers, jest to strategia przede wszystkim intelektualna, zbudowana na „przekonaniu, że znamy świat i możemy go kontrolować, a także opanowywać według porządku ustanowionego przez myślenie”3. Tymczasem Walter Benjamin stwierdził, że żadna twarz nie jest tak surrealistyczna, jak prawdziwa twarz miasta, ponieważ zmienił się sposób patrzenia. „Wymianę spojrzeń” zastąpiło „spojrzenie nieodwzajemnione”, które podkreśla anonimowość jednostki przechodzącej przez zatłoczone przestrzenie4. Ludzkie oko straciło umiejętność kontemplacji zewnętrznych wrażeń, rozpraszając się na wszystkie możliwe strony, odbierając jedynie fragmentaryczne doświadczenia, które dalekie są od estetycznych pragnień. Fernand Léger idzie w swoich rozważaniach o krok dalej, konstatując, że ulicę można uważać za jedną ze sztuk pięknych. „Jest bowiem przybrana wspaniale przez tysiące rąk, które codziennie na nowo tworzą i burzą te urocze dekoracje zwane nowoczesnymi sklepami” – uważa artysta. Miasto, jak i tym samym sztuka stają się nowoczesnym porządkiem, wizualnym bodźcem, służącym do ingerencji, nawiązania dialogu na płaszczyźnie wszechobecnej alienacji i  anonimowości.

 

Jakie stanowisko zatem przyjmują artyści działający w miejskiej przestrzeni? Pielgrzyma, pieszego czy obserwatora? Wydawać by się mogło, że ich sposób kreowania i wpływania na miejską przestrzeń zawiera w sobie te trzy strategie. Najpierw obserwują miasto ze swojej domowej perspektywy, następnie wcielają się w rolę wędrowców, próbujących zaaklimatyzować się w otaczającej rzeczywistości, by ostatecznie poddać się roli pieszego, który swoim ciałem koordynuje doświadczenie przestrzeni, z tą różnicą, że w przeciwieństwie do pozostałych przechodniów, starają się zaingerować w trwający, miejski spektakl zakłócając jego przebieg.

 

Trzecia edycja Festiwalu Arteria po raz kolejny angażuje się w miejską przestrzeń, próbując na nowo zdefiniować myślenie o otaczającej rzeczywistości. Stąd też różnorodność zaproszonych do tegorocznej edycji Arterii twórców: Dominika Ritszela, Michała Smandka, Iwony Demko, Szymona Durka, Sztucznych Fiołków, Dariusza Dąbrowskiego, Tomasza Musiała, Aleksandry Kozioł, kolektywu Paczdarek, duetu FRiKO, Aleksandry Ignasiak, Artura Chrzanowskiego, Nespoon, Julii Kurek, Natalii Romik, Asi Miny, Teatru Tlen, Marty Kapuścik, Kacpra Kapsy, Zuzanny Moczek i Marii Cieślak, którzy na co dzień posługują się rozmaitymi językami artystycznej wypowiedzi. Ich działania miały skłonić do zastanowienia się nad ideą miasta, które staje się metaforą współczesnego życia.

 

Miejska przestrzeń karmi się obecnością człowieka – może go pochłonąć, albo odrzucić. Jego niezwykle zachłanna struktura angażuje bezpośrednio wrażenia wzrokowe i audialne, stąd też, podczas tegorocznej edycji nie mogło zabraknąć działań muzycznych w wykonaniu Zuzanny Moczek, Kacpra Kapsy, a także Asi Miny, która przygotowała warsztaty „Muzyka z odzysku”.

 

Tymczasem Iwona Demko postanowiła podjąć się trudnego tematu handlu kobietami. Jej interwencje miały skłonić do podjęcia dyskusji, zweryfikowania swojej wiedzy na temat statusu współczesnej kobiety, sprowadzonej do kategorii przedmiotu. Również Julia Kurek zdecydowała zmierzyć się z ideą kobiecości w swoim przewrotnym performansie „Perfekcyjna Pani Domu”, w którym artystka wykorzystała garnki, fartuszki i potencjał fizyczny mieszkańców Częstochowy, angażując ich w intensywne ćwiczenia aerobowe.

 

W zupełnie innej konwencji utrzymana była praca Natalii Romik, która odwołała się bezpośrednio do pamięci i historii. Artystka poszukiwała w Częstochowie korzeni polsko-żydowskich. Stworzyła nomadyczną płaskorzeźbę, która zawisła na kilku z wybranych post-sztetli na fasadzie ratusza. Za to Michał Smandek postanowił zaadoptować przestrzeń po swojemu, tworząc abstrakcyjne, geometryczne instalacje, zaburzając wzrokowe przyzwyczajenia przechodniów. Podobnie działo się w przypadku realizacji Aleksandry Ignasiak, która zdecydowała się na wprowadzenie żywych, intensywnych barw w spękany, szary asfalt miasta.

 

Do sztucznie zaaranżowanego „Przeciągu” zaprosił Szymon Durek, zachęcając do uczestnictwa w multimedialnym  spektaklu, a dzięki Sztucznym Fiołkom III Aleja zamieniła się w galerię sztuki. Streetarterka Nespoon zaproponowała mieszkańcom uroczyste odsłonięcie najmniejszego na świecie pomnika Jana Pawła II, kolektyw Paczkarek usiłował nadać nowy, architektoniczny kształt budynkowi Pogotowia Ratunkowego, a  teatr Tlen ze swoim orszakiem weselnym przeszedł głównymi arteriami Częstochowy, zachęcając do niczym nieskrępowanej zabawy i radości. Tymczasem Tomasz Musiał i Artur Chrzanowski stworzyli instalacje odwołujące się do przewodniej idei miasta. Duet FRiKO zaaranżował zabawę miejską w postaci szesnastometrowego Scrabble, jak również za pomocą „Feminowskazu” poruszał problem nieobecności organizacji kobiecych w Częstochowie. Nie mogło też zabraknąć pokazów filmowych z udziałem Dominika Ritszela, Marii Cieślak oraz Marty Kapuścik. Program Arterii wzbogacony był także o część warsztatową w wykonaniu Darka Dąbrowskiego, który zaproponował wspólne malowanie za pomocą szablonów, i  Aleksandry Kozioł, zachęcającej do stworzenia „Pola chabrowego”, po którym można było się swobodnie poruszać.

 

III edycja Festiwalu Arteria starała się zaserwować jak największą liczbę wrażeń zmysłowych, próbując zmusić mieszkańców do angażowania się we wszystkie działania zaproponowane przez artystów. Stworzyli oni pewnego rodzaju ikonograficzną panoramę miasta, działającą wprost na ludzkie, wiecznie pędzące przed siebie oko. Główny nacisk tegorocznej Arterii położony został tym razem na część warsztatową, stawiającą na bezpośrednie zaangażowanie mieszkańców. W ten sposób Festiwal służył „wymianie spojrzeń”, nawiązania kontaktu, nie tylko ze sztuką, ale także innymi przechodniami, których mija się na co dzień obojętnie. Beata Frydryczak analizując ludzkie zachowania w miejskiej przestrzeni zauważyła, że ulica pozwala mieszkańcom na improwizowane aktorstwo, które z czasem staje się nawykiem. Polega ono na szybkiej obserwacji samego siebie w  witrynach sklepów, na których odbija się tylko fizyczność. Działania artystów w mieście służą do wyrobienia kolejnego nawyku, jakim jest przyglądanie się sztuce, będącej estetyczną, jak i intelektualną przyjemnością, wyzwalającą z wizualnej obojętności.

 

ASI MINA i młoda banda częstochowska

3 strzał Arterii stawia na wyjście ze sztuką do ludzi aby zaniepokoić, zaskoczyć, zaprosić, zaatakować. To słuszna droga bo lenistwo jest powszechne i naturalne. Nie chce się bo ogólnie jest dość łatwo. Lubimy zwlekać, czekać, spać, przekładać. Potrzebujemy bata w postaci ostatecznych terminów i innych kataklizmów aby ożyć, podwyższyć sobie i innym ciśnienie. Nerwy, adrenalina stały się punktem wyjścia do aktywności. Narodowa obojętność, powszechne wyłączenie się, trwanie w swoim przedpokoju, wystarcza aby przeżyć. Spokój ponad wszystko ale powodem jest strach przed samym sobą, strach przed możliwością zmiany. Ale próbujmy! Produkujmy bodźce. Naruszajmy struktury. Wykręcajmy systemy.

Ulica jest doskonałym miejsce prowokacji i stymulacji. Pracowałam z dziećmi w zaciszu Centrum Promocji Młodych przez dwa dni, wciągając Je powolnie w swój świat i pokazując możliwości które w sobie skrywamy. Skumulowaną energię w postaci ładunku podłożyliśmy w sercu miasta, choć na godzinę zmieniając rytm jego bicia. Dzieci się nie boją i to jest ich siłą. Podoba się to chcą, nie podoba powiedzą. Szczerość. W przełożeniu na dźwięki takie komunikaty tworzą prawdziwie wolną muzykę a ta ma taką siłę, że trudno jej nie zauważyć. Krzyczy, gra, nawołuje, wypełnia.

Przechodzili i czy tego chcieli czy nie –  słyszeli nas.

Zaingerowaliśmy!

Byliśmy w cudzych głowach przez moment!

Ha!

 

Asi Mina

koncert Asi Miny fot. D. Dąbrowski

 

ASI MINA / WARSZTATY muzyka z odzysku

warsztaty Asi Miny Muzyka z odzysku fot. K. Szczytowski

 

Artur Chrzanowski / kaseton i projekcja filmowa

Film video i fotografia będące z jednej strony minimalistyczną interwencją, ale i mentalną podróżą w inne miejsce.

Artur Chrzanowski fot. K. Szczytowski

 

Dominik Ritszel, Maria Cieślak , Marta Kapuścik / Projekcje filmowe

Dominik Ritszel – Polowanie

Maria Cieślak – Miasteczko Old Town

Marta Kapuścik – animacje

projekcja filmów fot. K. Szczytowski

 

Dariusz Dąbrowski / WARSZTATY

Warsztaty plastyczne dla dzieci Pomaluj mnie.

warsztaty Darka Dąbrowskiego (3) fot. D. Dąbrowski

 

warsztaty Darka Dąbrowskiego fot. D. Dąbrowski

 

 

Iwona Demko / KOBIETA NA SPRZEDAŻ

Dzielnica Czerwonych Świateł albo Czerwonych Latarni, po holendersku DE ROSSE BUURT – RÓŻOWA DZIELNICA, to najstarsza dzielnica Amsterdamu. Nie jest ona jednak znana ze swych historycznych budynków, czy położonego pośrodku kościoła Oude Kerk. Swoją światową sławę zawdzięcza klubom nocnym i prostytucji. Każdy turysta obowiązkowo jeśli nie korzysta, to chociaż zwiedza Dzielnicę Czerwonych Świateł. Liczbę pracujących prostytutek szacuje się w Amsterdamie na ok. 8 tys. Coś, co dla turystów wydaje się liberalnym, przesiąkniętym wolnością i swobodą miejscem, gdzie każdy może oglądać uśmiechnięte i zadowolone sex-workerki tak naprawdę jest brutalnym, bezwzględnym światem, nad którym miejskie władze nie są w stanie zapanować. Zdaniem Richarda Poulina, socjologa, autora książki Globalizacja przemysłu seksualnego, odsetek „legalnych” prostytutek zmniejszył się na korzyść prostytucji utajonej, a liczba prostytutek nieletnich wzrosła z 4 tys. w 1996 roku do 15 tys. w roku 2001. Mimo tego, że Amsterdam leży w Holandii, a nie w Polsce nie znaczy to, że ten problem nas nie dotyczy. Z reguły myślimy według ustalonego schematu: kobiety pracujące w prostytucji są leniwe i chodzi im tylko o łatwe pieniądze. Myślenie w ten sposób to niesprawiedliwe uproszczenie, często nie mające nic wspólnego z rzeczywistością…

 

Iwona Demko

Iwona Demko Loverboy fot. K. Szczytowski

Iwona Demko / warsztaty

finał warsztatów Iwony Demko fot. D. Dąbrowski

 

Szymon Durek / instalacja

Do pomysłu na projekt zainspirował mnie tytuł formularzu zgłoszeniowego, który jak mi się wydaje wiąże się z przewietrzeniem Częstochowy. Praca która miała by powstać będzie zmysłową apoteozą i doświadczeniem wiatru i przeciągu. Składać się będzie z niedużego „cube’a“ do którego będzie można wejść i kontemplować, różnymi zmysłami – słuchem, dotykiem i wzrokiem zjawisko ruchu powietrza ( stanem idealnym, dzięki izolacji w niedużym kubik była stan podobny do zahipnotyzowania). By osiągnąć ten efekt zostaną użyte nagrania dzwiękowe „przeciągu”, video w ramce, wiatrak.

 

Szymon Durek

Szymon Durek  W przeciągu fot. K. Szczytowski

 

 

FRiKO / feminowskaz

Feminowskaz to czasowa interwencja w Miejski System Informacji Turystycznej, polegająca na dodaniu tablic wskazujących kierunek i odległość od dużych organizacji kobiecych na terenie Polski. Celem działania jest uświadomienie mieszkańcom braku takich organizacji w Częstochowie.

FRiKO Feminowskazy (2) fot.K. Szczytowski

 

FRiKO Feminowskazy fot.K. Szczytowski

 

FRiko / Scrabble

FRiKO Gigantyczne Scrabble (2) fot. M. Frej

 

FRiKO Gigantyczne Scrabble fot. K. Szczytowski

 

FRiko / KASETON

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

 

Aleksandra Ignasiak / instalalacja

Odszarzanie to malarskie działanie w przestrzeni miasta. Tym razem rozbarwi się teren wokół Miejskiej Galerii Sztuki, swoista nieodnowiona jeszcze enklawa w centrum naszego miasta.
Artystka wykorzystuje spękania, szczeliny, studzienki, rozlewa kałuże wprowadzając w te miejsca bogaty kolor.

Aleksandra Ignasiak Odszarzania fot. D. Dąbrowski

 

Aleksandra Ignasiak Odszarzanie (2) fot. K. Szczytowski

 

 

KACPER KAPSA / dj set

Kacper Kapsa Fot. Olgierd Tybinkowski

 

Aleksandra kozioł / I’m walking artist – powsinoga

performance drogi

Na Festiwal Art.erie poszłam pieszo. Szłam sama 5dni. Nocowałam u ludzi, pukając do drzwi ich domów. Trasa w trakcie marszu znacznie się zmieniła od tej jaką planowałam przed wyjściem. Szłam takimi wsiami, że ich mieszkańcy dziwili się, że znalazłam do nich drogę: Łódź, Ksawerów, Rydzyny, Las Rydzyński, Dłutów, Podstoła, Drużbice, Mikorzyce, Kluki, Kuźnica Sulmierzycka, Sulmierzyce, Strzelce Wielkie, Nowa Brzeźnica, Ważne Młyny, Stary Broniszew, Cykarzew, Rybna, Kuźnica Kiedrzyńska, Czarny Las, Częstochowa. Zrobiłam przez to więcej kilometrów niż zakładałam – ponad 150. Oprócz marszu istotną częścią mojego działania była rejestracja dźwięków, pieśni, tego wszystkiego co głosem opowiadałam, będąc na otwartych przestrzeniach. W czasie drogi robiłam również chabry z bibuły i rozdawałam je spotkanym na trasie osobom. Uczyłam ich robienia tam, gdzie nocowałam.

Czuję, że ta droga bardzo mnie zmieniła. Był to czas sprawdzenia siebie i swoich granic oraz próba ich przekroczenia. Szczególnie trudna, gdy zaczęło padać, a mnie spuchła lewa stopa  i prawe kolano. Na warsztatach „pole chabrowe” pierwszego dnia ART.erii – podczas moich opowieści o drodze usłyszałam taki komentarz: „to niesamowite, spowolniła pani czas, ja pokonuję trasę Łódź – Częstochowa w 2 godziny i nic nie widzę,  a pani szła przez 5 dni …”

Teraz wiem, że jakkolwiek szczere będą moje próby opisania tej drogi, z pewnością nie będą one wolne od niedoskonałości. To co udało mi się doświadczyć było, wydaje mi się, zaledwie słabiutkim promykiem potężnej światłości.

Pokój, uśmiech, serdeczność, dzielenie się z innymi, to dopiero siła!

Daleko, za pojęciami dobra i zła, jest pewna łąka (…) dusza kładzie się tam na trawie.

Dżalal ad-Din Rumi

 

Aleksandra Kozioł

Ola Kozioł Pole chabrowe fot. K.Szczytowski

Ola Kozioł Pole Chabrowe (3) fot. A.Kozioł

 

Ola Kozioł Pole Chabrowe fot. A. Kozioł

 

Julia kurek / Performance / Perfekcyjna pani domu

Swoim działaniem artystka pokazuje ile wysiłku musi wkładać kobieta by próbować stać się przysłowiową „perfekcyjną panią domu”. Z jednej strony oczekuje się od niej by była atrakcyjna i zadbana, z drugiej by pełniła rolę strażniczki domowego ogniska. Szczególnie trudne jest to zadanie w dzisiejszych czasach, gdzie z każdej strony kolorowe czasopisma propagują wizerunek wyretuszowanych smukłych modelek pozbawionych autentyczności. Do udziału w działaniu artystka zaprosiła również mężczyzn.

Julia Kurek Perfekcyjna Pani Domu (2) fot. D. Dąbrowski

 

Julia Kurek Perfekcyjna Pani Domu fot. M. Frej

 

NeSpoon / INSTALACJA

Projekt „Najmniejszy Papież na świecie” przygotowany został w ramach 3. edycji częstochowskiego festiwalu Art.eria. Jest inspirowany pojawieniem się w Częstochowie, jako atrakcji w tematycznym parku rozrywki, czternastometrowej figury przedstawiającej Jana Pawła II, reklamowanej na bilbordach jako „Największy Papież na świecie – rekord Guinessa (prawdopodobnie)”. Projekt polega na wykonaniu ok. 35-centymetrowej rzeźby przedstawiającej Papieża i umieszczeniu jej na niewielkim postumencie przy ul. Najświętszej Marii Panny w Częstochowie.

 

Nieformalna poza w jakiej przedstawiłam Jana Pawła II znana jest z popularnego zdjęcia. Chciałam, aby rzeźba przypominała o bezpretensjonalnej, pełnej wyczuwalnego humoru i autodystansu osobowości Papieża. To cechy rzadko znajdujące swoje odbicie w pompatycznej, papieskiej ikonografii, której ekstremalnym przykładem jest „Największy Papież na świecie – rekord Guinessa (prawdopodobnie).

NeSpoon

Nespoon Najmniejszy Papież na świecie fot. D. Dąbrowski

 

Nespoon fot. K. Szczytowski

 

 

kolektyw PACZDAREK / INSTALACJA klejtam

Instalacja „Klejtam” Kolektywu Paczdarek (Anna Wójcik, Sławek Kuśmierz, Matylda Sałajewska) ujawnia nowe oblicze budynku Pogotowia Ratunkowego przy ulicy Kilińskiego. Zdrowa dawka abstrakcji. Terapia światłem, kształtem i skalą. Uzależnia. Najlepiej działa po zmroku. Przed przeżyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Kolektyw Paczdarek Klejtam fot. K. Szczytowski

 

NATALIA ROMIK / INSTALACJA

Sztetl – byłe miasteczko polsko- żydowskie to nomadyczna  płaskorzeźba nawiązująca do okalającej Częstochowę pożydowskiej architektury pamięci.

Natalia Romik Sztetl - byłe miasteczko polsko - żydowskie fot. D. Dąbrowski

 

Natalia Romik Sztetl-byłe miasteczko polsko-żydowskie fot.D. Dąbrowski

 

michał SMANDEK / INSTALACJA

Renowacje to instalacja przestrzenna z wykorzystaniem zastanego stanu rzeczy jako potencjału dla nowej jakości. Prace renowacyjne, czyli odnowienie, odświeżenie, aktualizacja, są zachętą do myślenia o możliwościach wykorzystania form i przestrzeni w sposób innowacyjny. Modernizacja ustawionych na centralnym placu miasta kuriozalnych, metalowych konstrukcji-reklam i zestawienie ich w zwarty układ prowadzi do nowego postrzegania starych-nowych elementów w miejskiej topografii. Uzupełnienie form nowymi elementami z połyskującej stali powoduje zmianę ich położenia względem podłoża, destabilizację optyczną. Taka zmiana pobudza czujność obserwatorów i wytrąca ze stagnacji. Dodaną część możemy odróżnić na zasadzie muzealnego uzupełnienia oryginału elementami o innej barwie, która pozwala na rozpoznanie fragmentów zrekonstruowanych.

 

Michał Smandek

Michał Smandek Renowacje fot. K. Szczytowski

 

SZTUCZNE FIOŁKI / Galeria Sztucznych Fiołków

piolki

 

Tai Chi Chuan Częstochowa / POKAZ

Tai Chi Chuan system ćwiczeń, w którym pracuje się nad rozwijaniem świadomości własnego ciała i umysłu.

Tai Chi Chuan Częstochowa (2) D. Dąbrowski

 

TLEN – TEATR NIEZALEŻNY / Happening Orszak

Happening Orszak weselny nawiązujący do średniowiecznych parad, aktywizujący przypadkowych przechodniów, ma na celu zaproszenie ich do wspólnego świętowania, wspólnego stołu, wspólnej zabawy, wyzwolenia emocji i niczym nieskrępowanej radości bycia razem.

Teatr Tlen (2) fot. K. Szczytowski

 

Zuzanna Moczek / Koncert

zuzanna

 

Tomasz Musiał / Bramka losowa

Bramka losowa to uliczna akcja artystyczna, w której mogła wziąć udział każda przechodząca osoba. Instalacja skladała się z symbolicznego przejścia – ościeżnicy drzwi, stołu z 39 ryzami papieru oraz stołu z losomatem. Przyciśnięcie czerwonego przycisku urządzenia wywołuje funkcję losowania i zapala się zielona lub czerwona lampka oraz uruchamia się dźwięk brzęczyka. Prawdopodobieństwo zapalenia się czerwonej lampki, czyli wylosowania danej osoby, wynosiło 20% i oznaczało, że otrzymuje ona prezent – ryzę wysokiej jakości papieru biurowego A4 z umieszczonym na opakowaniu logo Arterii oraz informacją następującej treści:

Bramka losowa zwana też „losomatem” jest urządzeniem przeciwkradzieżowym służącym w wielu firmach do losowego wskazywania pracowników do kontroli osobistej. Wykorzystywana jest do sprawdzenia pracowników niższego szczebla.

Ryza papieru biurowego A4 jest jednym z najpowszechniej wynoszonych produktów z gabinetów, biur, sekretariatów zakładów pracy, zarówno państwowych jak i prywatnych.

 

Wydarzenie od chwili rozpoczęcia cieszyło się sporym i żywym zainteresowaniem publiczności. Zasada była taka, że można było kilkakrotnie losować pod warunkiem odczekania chwili i ponownego podejścia za inną osobą. Krótka, dwudziestominutowa akcja ujawniła szereg ciekawych zachowań i reakcji. Zostałem między innymi posądzony przez starszą panią o ukrytą manipulację losomatem pomimo, iż w sposób widoczny urządzenie jest bezprzewodowe. Starszy pan zwierzył się, że zawsze miał pecha i to się potwierdziło pięcioma pustymi próbami i rezygnacją z dalszej zabawy. Mężczyzna w średnim wieku treść umieszczoną na opakowaniu papieru skomentował z uśmiechem „to o mnie!”. Ucieszyła mnie reakcja nastolatki, która wygrawszy prezent, z radością stwierdziła „Będę miała na czym rysować!”. Natomiast jedno zachowanie stało się dla mnie symboliczne. Podeszły do bramki dwie kobiety w średnim wieku. Pierwsza miała szczęście i już przy pierwszej próbie wylosowała prezent. Druga po kilku próbach ciągle była nieusatysfakcjonowana. Razem z koleżanką stała chwilę obok stołu przyglądając się innym uczestnikom. Kątem oka zarejestrowałem jak korzystając z mojej nieuwagi wzięła sobie ryzę ze stołu po czym obie szybko odeszły.

 

Tomasz Musiał

Tomasz Musiał  Bramka losowa fot. K. Szczytowski